Pokazywanie postów oznaczonych etykietą thoughts. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą thoughts. Pokaż wszystkie posty
Czy my, kobiety możemy nosić męskie ubrania?

Czy my, kobiety możemy nosić męskie ubrania?


Jak często słyszycie rady, aby w poszukiwaniu idealnych elementów odzieży udać się na dział męski? Osobiście, co rusz napotykam takie właśnie sugestie wśród blogerek i właścicielek kanałów w serwisie YouTube. Stąd też moje rozmyślania – czy nam, kobietom wypada nosić rzeczy z szaf panów? Sama raczej świadomie nie nabywam takich rzeczy. No właśnie – świadomie. Sęk w tym, że po przyjrzeniu się zawartości własnej garderoby z łatwością mogę dopatrzyć się dwóch par dżinsów i marynarki, którą widzicie na zdjęciu. Poza drobnym szczegółem w postaci rozmieszczenia guzików nie widzę tu rozbieżności pomiędzy ubiorem dla obu płci. Jak wiadomo, guziki w ubraniach damskich zapinają się na lewą stronę, natomiast w męskich – na prawą. Istnieje kilka teorii wyjaśniających dlaczego tak jest. Jedna z nich mówi, że dzięki temu ułożeniu w koszulach młodym mamom łatwiej było karmić pociechę. W sumie, wydaje mi się to sensowne, zwłaszcza, że podobno mają one tendencję do trzymania malucha na lewym ramieniu. Ale wróćmy do ubrań. Po przemyśleniu sprawy i przeanalizowaniu elementów, które wybrałam dla siebie doszłam do wniosku, że niemal każda propozycja dowolnego sklepu odzieżowego może poniekąd służyć jako model unisex (poza sukienkami i spódnicami). Panie pozostające w związkach często sięgają po koszule, czy bluzy swoich partnerów. To samo robiła nawet Coco Chanel, która zasłynęła z noszenia nie-kobiecych ubrań, czy ikona kina – Marlene Dietrich uwielbiająca męskie garnitury, co oczywiście wówczas było mocno szokujące. W dzisiejszych czasach to rozwiązanie zyskuje uznanie szczególnie ze względu na panującą modę na oversize. Zbyt duże okrycia wierzchnie, luźne spodnie, czy przydługie t-shirty to tylko niektóre z opcji, jakie upodobały sobie uwielbiające zabawę modą panie. Co więcej, te elementy są niezwykle wygodne! Łatwiej też o nie w przypadku zakupów z drugiej ręki, dzięki czemu możemy zaoszczędzić pewną sumę pieniędzy. Jak widać, w modzie nie ma chwytów zabronionych.
O potrzebie, którą trzeba zrozumieć

O potrzebie, którą trzeba zrozumieć

Zima w tym roku pozbawiona jest pewnego uroku. Jak zawsze, szybko zapada zmrok, jednak tym razem ulic nie rozświetla iskrzący się od świateł latarń biały puch. Niezbyt lubię tę porę roku, mimo to, tęsknię za jasną pierzynką. Taka zima ma swój urok. Roztaczający się wkoło blask śniegu sprawia, że chłód wydaje się jakby mniej dokuczliwy. Jest weselej, w powietrzu krążą śnieżki rzucane nie tylko przez dzieci. Możliwość noszenia cieńszych ubrań też ma swoje zalety, jednak... nie są one tak przytulne jak puchate sweterki uszyte z wełny. Wieczorne picie gorącej herbaty w takim stroju to prawdziwa przyjemność, którą jeszcze jakiś czas temu określilibyśmy jako „hygge". Chętnie wybrałabym się w góry. Spacery po skrzypiącej białej pierzynie w otoczeniu zapierających dech widoków to coś niezwykle relaksującego. W takich miejscach wspomnienia tworzą się same. Może po prostu potrzeba mi zmiany, wyrwania się z sideł codzienności. Nie można przecież tkwić w miejscu. Rutyna może w łatwy sposób stać się pułapką. To nie muszą być góry. Ani morze. Ani nawet inne miasto. Czasem wystarczy wybrać się do innej kawiarni niż zazwyczaj, wybrać inny napój i poznać coś nowego. Mała zmiana może dać nam wiele korzyści. Już nie raz przekonałam się, że jej brak może skutecznie popsuć nam nawet największe codzienne przyjemności.Chcę cieszyć się życiem, czerpać z niego ile się da. Ale to nie jest łatwe. Trzeba się tego nauczyć, a zrozumienie tej pozornie błahej potrzeby jest już pierwszym krokiem w kierunku sukcesu. Pierwsze kroki bywają najtrudniejsze, ale z pewnością są warte zachodu. 
Spinka - Stradivarius (PODOBNA) / Kolczyki - New Yorker / Bluzka - Stradivarius (PODOBNA) /Dżinsy - Vintahe Lee (PODOBNE)  / Torebka - Vintage Dolce & Gabbana / Buty - PODOBNE
O sile, jaką daje samoakceptacja

O sile, jaką daje samoakceptacja

Możesz dbać o siebie z całych sił kupować drogie kosmetyki i spędzać całe godziny na porannej toalecie, ale i tak nie osiągnąć zadowalających efektów. Wystarczy, że zabraknie jednego czynnika, jednej bardzo ważnej cechy, a nagle staniesz się nieatrakcyjna, źle ubrana, a Twoje włosy będą przypominać siano. Tym istotnym czymś jest samoakceptacja. Wierz mi, że naprawdę łatwo popaść w dół właśnie przez jej brak. Ja sama przez to przeszłam. Byłam krytykowana, wyśmiewana, porównywana. Może i nadal jestem, ale... ale teraz tego nie dostrzegam, a przynajmniej szybko o tym zapominam. Patrzę w lustro i widzę siebie, nie wroga. Oczywiście, nie jestem ideałem, ale któż z nas jest? Możemy za to stać się najlepszą wersją nieidealnej samej siebie. Do tego właśnie dążę. Bez zaakceptowania swoich wad nie uda nam się niczego zmienić. To nie egoizm, ani snobizm - to po prostu przyjmowanie rzeczywistości do świadomości. Pozwól, że wyjaśnię Ci to na swoim przykładzie.
Does anyone still read blogs? / Floral & denim

Does anyone still read blogs? / Floral & denim

Pamiętam czasy, kiedy zaczynałam odkrywać blogi modowe... Nawet nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że są to momenty ich największej popularności. Większość nie posiadała własnej domeny, były za to mocno zróżnicowane. Ale strojów dzisiaj oceniać nie będę, po prostu zmieniła się moda. Teraz liczy się minimalizm. Chodzi mi jednak o to, jak wielką zabawą były one nie tylko dla prowadzących, ale również czytelników. Strony, na które wtedy zaglądałam już nie istnieją. Nadal jednak pozostają dla mnie inspiracją. Własnego bloga chciałam założyć przez pięć lat, zanim podjęłam się próby. Wiem, że teraz dominują media społecznościowe, blogi osobiste są już może nieco niemodne (o ironio, przecież piszę o modzie!), zatem ciężko przyciągnąć stałego czytelnika. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, mimo to - nie czuję się zniechęcona. Tworzenie wpisów to moje hobby. Cieszy mnie każdy odzew ze strony odwiedzających, przynajmniej wiem, że piszę dla kogoś. Jeżeli coś lubisz, spadek popularności Twojej pasji nie będzie Ci przeszkadzał. Mi nie przeszkadza. Nie zamierzam się poddawać, możliwe, że kiedyś blogi wrócą do łask. Przecież moda jest jak bumerang, prawda? Trzeba się cieszyć tym, co jest teraz. Ważne, że spróbowałam i realizuję swoje małe marzenie.
Why are you worried? / The bucket bag

Why are you worried? / The bucket bag

Skąd się biorą kompleksy? Czy naprawdę sami dostrzegamy swoje mankamenty do tego stopnia, że nie sposób ich znieść? Wydaje mi się, że nie. Negatywna opinia na temat samego siebie jest wynikiem nieumiejętnie głoszonej krytyki. Co innego usłyszeć zdanie „Ta sukienka cię pogrubia.", zamiast „Wyglądasz grubo.". Po pierwszym po prostu zmienisz kreację, po drugim z kolei... zaczniesz rozmyślać o diecie, a nawet bardziej radykalnych krokach ku lepszemu samopoczuciu. Tylko, czy Ty rzeczywiście tego potrzebujesz? Sama miałam kiedyś kompleks. Włosy. Nienawidziłam ich, nie mogłam sobie z nimi poradzić. To dlatego, że regularnie śmiano się z nich w szkole. Nie rozumiałam, dlaczego dorosłym się one podobają. Rozważałam nawet trwałe wyprostowanie kosmyków. Było mi ciężko, wstydziłam się samej siebie. Nie wiem, czy dla kilkunastolatków loki faktycznie były czymś śmiesznym, czy po prostu szukali kogoś z kogo można się ponabijać. Tak, czy inaczej - nie akceptowałam siebie, a rzadko słyszane komplementy (w porównaniu do innych) potęgowały to uczucie. Skończyłam gimnazjum. Odcięłam się od toksycznych osób. I to zmieniło moje podejście do własnej osoby. Byłam nieśmiała, nie potrafiłam odnaleźć się w nowej sytuacji, jaką była zmiana środowiska. Tym bardziej, że nowo poznane osoby... zaczęły prawić mi komplementy. I to na temat włosów! Byłam zdezorientowana - lubić je czy nie? Zaczęłam bardziej o dbać o fryzurę. Po pewnym czasie... kompleks poszedł w niepamięć. Uznałam, że albo skręt się komuś podoba, albo nie, ale ja się nie zmienię - to część mnie, niech jest naturalna. Teraz patrzę na siebie inaczej. Chcę być sobą. Oczywiście, dostrzegam w sobie wady, ale one już mnie nie peszą. Nie ma ludzi idealnych, zawsze znajdzie się ktoś, komu coś w Tobie nie będzie pasować. Nie musisz lubić w sobie wszystkiego, ale pamiętaj, że jesteś wyjątkowa - nie ma na świecie drugiej osoby dokładnie takiej jak ty. Twoja twarz, ciało tworzą pewną całość, która sama w sobie jest niczym puzzle - wszystkie elementy do siebie pasują. Jesteś taka, jaka miałaś być. Jesteś niezwykła.
Just do it / Pattern everywhere

Just do it / Pattern everywhere

Czasem obowiązki na tyle mnie stresują, że wolę je ignorować... Wiem, to błąd. Zamiast odkładać to, co i tak muszę zrobić, powinnam stawić czoła codziennym wyzwaniom. Łatwo wpadam w panikę, wmawiając sobie, że nie dam rady. Jestem świadoma tego, że nie postępuję jak trzeba. Ta prokrastynacja dodatkowo utrudnia mi funkcjonowanie. Koniec końców i tak robię co muszę i nawet nie wychodzi mi to aż tak źle. Czasem odkładanie rzeczy na później nie jest uzasadnione w żaden sposób; to po prostu nasze własne „widzimisię". Chociaż nie jest to proste, warto jest spiąć się w sobie i zrobić co trzeba - zawalczyć o sukces. Motywację do działania można znaleźć wszędzie, pomimo, iż jest to sprawa indywidualna - na każdego pozytywnie wpływa co innego. Teraz przede mną swego rodzaju próba. Jaka? Otóż taka, czy potrafię zawalczyć o marzenia. Niewiele mi brakuje do ich spełnienia. Wszystko zależy ode mnie. Niestety, natura bierze górę i zamiast działać - zamartwiam się. Jeszcze nie wszystko stracone. Mogę zwyciężyć. Osiągnąć cel. Jakoś to będzie. 
Copyright © Izikova - curls / fashion / life , Blogger